Naleweczka jest pyszna , a jaki ma aromat :)
Robiłam ją pierwszy raz w zeszłym roku i zrobiłam jak się okazało stanowczo za mało, tylko tyle co na lekarstwo. W sumie to miała służyć jako lekarstwo, ale bardziej posłużyła jako środek zapobiegawczy chorobie:), Ale sprawdziła się rewelacyjnie.
Przepis na ową naleweczkę dostał mój mąż od pewnego pana leśniczego , który zapewniał , że nalewka ma cudowne właściwości zapobiegawcze chorobie jak i lecznicze.Facet jak dąb, podobno zdrowy jak rydz , opowiadał ,że on codziennie jesienią i zimą , wieczorkiem kieliszeczek tej nalewki i nie wie co to grypa i inne paskudztwa.My codziennie nie piliśmy po kieliszeczku,( bo by nie wystarczyło), ale i tak żadnego z nas nie dopadła grypa ani przeziębienie.Nie wiadomo , przypadek czy nalewka , ale lepiej wierzyć , że nalewka, będzie można się po delektować jesiennymi wieczorami :)))
Na razie zalałam jedna butelkę , reszta czeka na jutro, bo zbiór szyszek był przypadkowy podczas dzisiejszego spaceru, i okazało się , ze nie posiadam odpowiedniej ilości spirytusu w domu.Zdarza się :)
Przepis Pana leśniczego na nalewkę:
Solidną garść zielonych szyszek ( pan leśniczy ma dużą garść, więc moje dwie), zalać pół litrem alkoholu ( wódka pół na pół zmieszana ze spirytusem) odstawić w ciemne miejsce aż do września, od czasu do czasu wstrząsnąć . We wrześniu zlać i dodać klika łyżek miodu , w zależności jak słodką chcemy nalewkę.Ja dodałam 5. Po dwóch tygodniach możemy się delektować "szyszkówką" dla zdrowotności :))
A i jeszcze pokażę ile wyhaftowałam herbaciarki , idzie mi dość opornie ale się nie daję zaparłam się jak osioł, byle by mi starczyło tego uporu do finału.
Jako , że słoneczko ślicznie przygrzewa , wyległam na taras po haftować przy popołudniowej kawce:)
Pozdrawiam i uciekam do ogródka, bo szkoda każdej słonecznej chwili.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no prosze kolejna pychotka,obiecalam kiedys osbie i nadal to robie ze kupie drzewko z aroni i na obiecankach na razie koniec bo ani czasu na szukanie po ogrodnictwach a zadne nie trafilo mi sie przypadkowo ale nie o tym chcialam ;)w kazdym badz razie nici z aroni i z nalewek szyszkowych tez nie bo w niemczech nie sprzedaja spirytusu ot co :)
OdpowiedzUsuńW ruskich marketach można kupić spirytus, a i polskie sklepy też są
UsuńA w Meksyku spirytus jest na półkach z chemią domową o ten sam za tą samą niską cenę na półkach z alkoholem spożywczym. Nikomu to nie przeszkadza. U nas jest nadopiekuńczość, tak samo jak na ulicy. Światła, policja tylko emerytom można chodzić na czerwonym!
UsuńNiedzielna to możesz zrobić nalewkę na wódce, tak zrobiłam kiedyś malinową , nie miałam spirytusu , zalałam wódką, a pózniej zapomniałam, no wyszła pyszna wódeczka malinowa:))
OdpowiedzUsuńale jestem pod wrażeniem te nalewki...czy jeszcze zdarzę szyszki pozbierać? jak tak to w weekend pędem do lasu!!!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAga , spokojnie zdążysz, nie zapomnij tylko wziąć rękawiczek , bo strasznie żywica szyszkowa się klei do rąk.
OdpowiedzUsuńJa też idę na szyszki do lasu, korci naleweczka. Jak jeszcze jest wytłumaczenie, że to dla zdrowia;-)))
OdpowiedzUsuńNo toś mi smaka narobiła! Trzeba będzie lecieć do lasu po szyszki :-)
OdpowiedzUsuńZ haftem idziesz jak burza ! z wypiekami na twarzy czekam na dalszy ciąg ;)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się, czy w "moim" lesie znajde dwie garście szyszek :D jeśli tylko mi się uda...to ja pędze jutro z moim psem po zbiory :)
pozdrawiam :)
Nalewka z szyszek brzmi bajkowo. Jaki to musi mieć zapach! I nie jest gorzka wcale???
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO takiej nalewce jeszcze nie słyszałam ... a "brzmi" intrygująco.
OdpowiedzUsuńHaft rosnie jak na drożdżach :)
Pozdrawiam Cie serdecznie.
Basiu, Ata, lećcie po szyszki , bo naprawdę warto:)
OdpowiedzUsuńMagda , ja w zeszłym roku miałam tylko jedna garść i też nalewka była dobra:)
Ori, leciutka nutka goryczki jest, ale miód ją przełamuje.
Penelopo dzięki, w tym samym czasie pisałyśmy :))
OdpowiedzUsuńNo zrobię jak nic , ale chyba wódką rozcieńczę, bo po tym spirycie, to ja padnę jak betka:))))
OdpowiedzUsuńDzięki kochana za przepis, z pewnością wykorzystam:)Po pracy polecę po szyszki:))))
No to ja pedze do lasu wieczorkiem.Fajna ta Twoja nalewka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No no widze ze naleweczka juz sie robi.chyba jeszcze dam rade tez troszke zrobic w tym roku.Na razie walcze z syropem z czarnego bzu i z remontem lazienki.Oczywiscie haftujac w wolnych chwilach.caluski
OdpowiedzUsuńChyba też się skuszę na tą naleweczkę. Dzisiaj zrobiłam syropek z akacji
OdpowiedzUsuńSzyszek juz narwałam.Dzisiaj robię nalewkę!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Kochaniutka ja nie widze z jakie drzewka mają być te szyszki, sosna ,swierk? Może się czepiam ale ja musze zrobić tą nalewke, chce aby smakowała i wyglądała tak jak u Ciebie
OdpowiedzUsuńTakiej nalewki jeszcze nie robiłam, ale przepis brzmi zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.po-domowemu.blogspot.com/
Aga , cieszę się , że Cię zachęciłam:)
OdpowiedzUsuńGosiu szyszki sosnowe.
Eda dzięki za odwiedziny:)
Podpatrzylam u Ciebie naleweczke i juz wykonalam,teraz stoi i czeka na moment polaczenia z miodzikiem.
OdpowiedzUsuńJa w zeszlym roku zrobilam sporo naleweczki aroniowej ktora bardzo polecam, pychotka.Z tej okazji posadzilam w ogrodku krzak aroni ... :))
Pozdrawiam
Moja mama często robi zdrowe nalewki. Jakieś dwa tygodnie temu skończyliśmy pić nalewkę cytrynową i cały czas zastanawiamy się nad kolejną. Chyba tym razem zwycięży nalewka czosnkowa - przepis z książki prof. Tombaka :)
OdpowiedzUsuńMoże ktoś z Was już pił tą nalewkę?
O takiej nalewce nie słyszałam jeszcze. Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńJESTEŚMY Z MĘŻEM FANAMI WSZELAKICH NALEWECZEK WŁASNEJ ROBOTY...JUŻ SOBIE KOPIUJĘ PRZEPIS....MUSZĘ ZROBIĆ!!!!MAM SOSNĘ W OGRODZIE,ALE NIE WIEM CZY BĘDZIE MIEĆ TYLE SZYSZEK....JAK NIE TO WYCIECZKA DO LASU W CZERWCU MUROWANA:))
OdpowiedzUsuńPomocy
Usuńmoja naleweczka była piękna bursztynowa ale jakiś tydzień temu dołożyłam miód i wytrącił mi się jakiś mętny osad na wierzchu-czy mam jeszcze raz przefiltrować?
Miodu dołożyłam i owszem,nie żałując(lubię słodziutkie).
Ola