Witajcie Kochani:)
Kilka tygodni temu kupiłam na gratach latarenkę , właściwie latarnię , ma prawie 60 cm "wzrostu" :)
Dawno na taką polowałam , ale te w sklepach są trochę drogawe. Trafiłam na takie cudeńko za całe 8 złotych:))) Trochę malowania i sklejania i wygląda tak:
Przed , wyglądała tak
Spróbowałam uszycia koszyczka na chleb, ale nie do końca mnie zadowalają( jak na razie dwie próby)
muszę pomyśleć nad innym usztywnieniem. Jak już powstał koszyczek to chleb wypadałoby upiec.
Chleb piekę już od kilku lat , zawsze na zakwasie żytnim. Nie robię tego często, ot tak raz na miesiąc , ale jak już się zawezmę:) to lecę z tym chlebem przez tydzień ,codziennie dwa bochenki i zamrażam .I tak aż do następnego chlebowego natchnienia.Zakwas trzymam w lodówce , a przed następnym pieczeniem budzę go do życia na 12 godzin przed użyciem.
A tu z ziarenkami ,mój:)
Do pieczenia oczywiście miałam pomocnika:))
Drugi koszyczek , na razie przeznaczony jest na skarby. Tę śliczna bransoletkę , która jest w koszyczku dostałam od mojej koleżanki Ilonki.
A propos prezentów , to od Dorci dostałam mnóstwo takich ślicznych przydasiów.
.Dziękuję Ci Dorotko:)
Jak wiele z Was , dużo czasu spędziłam na robieniu przetworów na zimę .Między innymi zagościły u mnie suszone pomidory w zalewie z oliwy z przyprawami (pycha)
No i sałatka z czerwonej kapusty ( przepis dostałam od mamy). Robię ją już od kilku sezonów, trochę z nią roboty , ale tak to już jest z przetworami .Nie zawsze jest lekko i przyjemnie:)
Lecimy z przepisem:)
2 kg kapusty czerwonej
1 kg jabłek ( najlepiej antonówek)
0,5 kg cebuli
sól (garśc)
1 szklanka octu
1 szklanka cukru
klika liści laurowych
2 łyżeczki gorczycy
Kapustę szatkujemy , cebulę kroimy w piórka albo półplasterki , wrzucamy wszystko do michy , wsypujemy garść soli mieszamy i zostawiamy na trzy . cztery godziny. Po tym czasie odciskamy sok powstały podczas leżakowania kapuchy i odlewamy go.
Z cukru i octu gotujemy syrop ( zagotowujemy do rozpuszczenia cukru).
Jabłka obieramy ścieramy na tarce z dużymi oczkami ,mieszamy razem w kapustą i wrzucamy do garnka, zalewamy syropem , dodajemy liście laurowe , gorczycę i gotujemy 15 min.Nie bać się , że płynu jest mało(sok odlaliśmy), kapusta podczas gotowania puści jeszcze trochę soku.
Przekładamy do słoiczków i pasteryzujemy również 15 min.Zimą wykładamy ze słoika na talerz i już mamy pyszny dodatek do obiadu:)
Sok odlany od kapusty wylewamy , albo farbujemy w nim koronki na lawendowo:)
Jeszcze w zeszłym tygodniu było tak ciepło
A dzisiaj u mnie termometr rano pokazywał 0 .
No i zima będzie ciężka , bo indianie już chrust zbierają:)
Dziękuję Wszystkim za liczne odwiedziny i bardzo miłe komentarze:)
Pozdrawiam Was serdecznie i ciepełka życzę:)
Ps . Sonia ma się już dobrze:))
A z Klopsika ( już tak zostało) robi się prawdziwy klops, straszny łakomczuch z niego:) W dalszym ciągu szukamy dla niego ciepłego domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Latarenka wspaniała, za taką cenę warto było bez dwóch zdań;) przepysznie u Ciebie, chlebek to moje marzenie;) Pomocnik na wagę złota;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Justynko dziękuję:)
UsuńLatarenka jak nowka,pieknie ja odrestalrowalas,koszyczki tez ladniusie,ja tez chce sie do nich zabrac, ale jakos dopadla mnie chandra i co zrobie to mi sie nie podoba:)
OdpowiedzUsuńa chlebek wyglada bardzo apetycznie,pozdrawiam Sylwia
Sylwio , mnie też nie zawsze się podoba to co zrobię:)A może to przez te chandrę Ci się nie podoba.
UsuńLatarenka, to istny rarytas:)Chlebuś wygląda bardzo apetycznie , a z tymi przetworami ,to prawdziwa z Ciebie GOSPOCHA :))))Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKrysiu , gospocha- tak mówi moja mama o mnie:))))
Usuńtaki chleb to czysta poezja ! Ze smalcem nie ma sobie równego dania.
OdpowiedzUsuńUściski
Mario , też uwielbiam:)
UsuńAle trafiłaś cudo za grosze! Mnie też odstraszają ceny w sklepach, a bardzo na taką poluję:). A koszyczek na chleb bardzo mi sie podoba:)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Aniu, szkoda, że coraz rzadziej można trafić za grosze:)
UsuńKocham latarenki!!!! Wynalazłaś piękną!!!! Ale fajny pomysł z farbowaniem koronek ;) Nie wpadłabym na to!!!!! Dla tego tak lubię do Was zagladać, zawsze cos fajnego sie dowiaduję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Roza
Różo , koronki po ufarbowaniu należy jeszcze utrwalić wodą z octem i wysuszyć np. w piekarniku , albo gorącym żelazkiem:)
UsuńCudna latarnia! Ja też zawsze coś na gratach znajdę :) A zapasów zazdroszczę :)) Pozdrawiam D.
OdpowiedzUsuńDagmaro , szkoda tylko że na gratach nie zawsze można trafić za dobrą cenę:)
UsuńLatarenka - cudo! Miałaś szczęście:). Koszyczki są śliczne i jak dla mnie idealne!
OdpowiedzUsuńChleb na zakwasie piekłam i ja długi czas, ale od roku ciasno zrobiło się z czasem i mniej spokojnie w moim życiu, więc zarzuciłam ten proceder! Na pocieszenie znalazłam fajną piekarnię!
Przetwory pyszne! A kolor koronek po prostu odjazdowy! Czuję,że odgapię:)))
Buziaki!
Ewo , odgapiaj:))
UsuńU mnie też pomidorowo. Jednak suszone pomidory w oliwie to muszę sama przed sobą chować by nie podjadać. Bardzo lubię. Latarenka wygląda rewelacyjnie. Nie ma to jak pachnący chlebem dom. Bardzo smacznie wyglądają te kromeczki. Pomocnik super gość!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Aga , ja też uwielbiam takie pomidory:)
UsuńNaprawde za tak male pieniadze dostalas ta latarenke, wow, jestem pood wrazeniem. Pieknie ja odmienilas.
OdpowiedzUsuńA przypomnialas mi o chlebku bo dawno nie pieklam, musze wrocic do tego.
pozdrawiam
Ateno, sprzedawca chciał 10, ale ja mam naturę przekupki i wytargowałam na 8. Szkoda, ze takie okazje BARDZO rzadko się zdarzają:)
UsuńPiękna latarenka a jej metamorfoza wprost genialna.
OdpowiedzUsuńPiękny smakowity i inspirujący post:)
Baloska , dziękuję:)
UsuńLatarnia jest przepiękna...tez często poluję na takie na pchlich targach ;)Cudownie ją przemieniłaś;)
OdpowiedzUsuńŚlę barwne październikowe pozdrowienia z uśmiechem serca*
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com
Peninia, ja tez lubię polować:))
UsuńLatarenka super. Koszyczek na chlebek fajny, a chleb wygląda smakowicie. Ja też nie raz chleb zamrażam. Fajny sposób na farbowanie koronki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż u Ciebie się dzieje!
OdpowiedzUsuńLatarenka śliczna,ale muszę Ci się przyznać ze mam wielką słabość do takich szytych pojemniczków.Szalenie mi się podobają :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Pokaźna ta latarenka a może raczej latarnia . Na długie jesienne i zimowe wieczory jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńSuszone pomidorki w zalewie pycha , aż ślinkę przełknęłam .
No i nie ma to jak chlebek własnej roboty :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Fredziu ja ostatnio jako ostatnia podziwiam Twoje cudowności ...a jaka z Ciebie gospodyni tylko pozazdrościć... no ale jak się ma takiego pomocnika to robota w rękach się pali.A z przepisiku na czerwoną kapustkę skorzystam w końcu rybka wigilijna już.. tuż .Pozdrawiam cieplutko Ewa:)
OdpowiedzUsuńFredziu, aż trudno mi uwierzyć, że kupiłaś takie cudeńko za taką sumę. Szczęściara!!! Latarenka jest piękna. Twoje chlebki wyglądają tak apetycznie, ze chciałoby się spałaszować pajdę. Ja też czasem upiekę, ale to raczej od wielkiego dzwonu. A przepis na sałatę bardzo apetyczny, tylko ja niestety nie mam gdzie trzymać przetworów:( Dzięki za pomysł na farbowanie. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńOjej, chlebek musi być wyśmienity!Latarenka świetna!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoja latarenka:) a jej cena jeszcze bardziej:)Pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńLatarenkę przemalowałaś wspaniale Fredziu)*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten lawendowy kolorek farbowany w kapuście)*
Ja farbuję w soku z buraczków dla uzyskania różowego)*
Pozdrowionka)*
Świetny pomysł z tym farbowaniem, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAlez Ty pracowita jesteś! Jeju, w życiu nie piekłam chleba! Szkoda, że nie mieszkasz koło mnie, spróbowałabym, czy warto :-) A z tym usztywnieniem to racja. Ile bym nie usztywniła moich pudełek, to i tak się potem okazuje, że to za mało :-(
OdpowiedzUsuńsałatka wygląda bardzo smakowicie:))...a pomysł na farbowanie rewelacyjny..a i chleba piec znów mi sie zachciało:)))))
OdpowiedzUsuńAle dawno mnie nie było!Ale nadal czekam na wymianę komputera...I za sunię nie trzymałam kciuków!Mam nadzieję,że już dobrze.Bosko,że pieczesz chleb-z pomocnikiem na turalnie.A co do koszyczka to z pierwszymi też walczyłam.Doszłam,że warto się pomęczyć i więcej usztywnienia dać w dno.Ja wszywam sztywnik i watolinkę.Potem pikuję całość i staje się sztywniejszy.
OdpowiedzUsuńKobieta Czynu-po prostu!
OdpowiedzUsuńNie ma chyba dziedziny,w której nie potrafiłabyś się wykazać.Latarenka teraz jest przepiękna,ale trzeba pamiętac ile pracy włożyłaś w jej przemianę.
Przepis na kapustę przyda mi się bardzo,do świątecznej kaczki pasuje.
Farbowanie przypomniałaś mi czasy kryzysu,ale teraz też trzeba sobie radzić,zeby miec coś oryginalnego.
Salatke zrobilam, ale w malej ilosci , na sprobe i naturalnie juz jej nie ma--na swietny smak.Super latarenka a pomysl na farbowanie na lawendowo przyda mi sie do jedwabnych wstazeczek.)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzenie mojego bloga. Mnie również miło Ciebie poznać, tym bardziej, że mamy te same imiona. Z tego co na wstępie widzę, to bardzo interesujące rzeczy robisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Latarenka, piękna że ach :-) uwielbiam takie, noi za taką cenę.
OdpowiedzUsuńChleb wygląda bardzo smakowicie a przepis na kapustę kupuję :-)
Jestem pod wrażeniem i tak zgrabnie to wszystko połączyłaś.
Pozdrawiam i cieplutkiego weekendu!
latarenka urocza :) a pomoc w kuchni ... pierwsza klasa! Moi chłopcy raczej z kuchni uciekają :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaka cudna ta latarenka!! A chleba własnoręcznie wypiekanego nie zazdraszczam, bo sama też piekę z mąki orkiszowej :))) Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńNa jesienne wieczory latarenka jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńA ja na zimę robię podobną surówkę, ale z kapusty białej i dodtkowo dorzucam marchew i ogórki. To wspomnienie z mojego rodzinnego domu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Cudownie, że pieseczek ma się dobrze:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, po odbiór wyróżnienia :).
OdpowiedzUsuń