sobota, 14 stycznia 2012

Lalka i róże karnawałowe

Witajcie:)
Poniższą laleczkę ktoś wyrzuciła na śmietnik:(
Trafiła do mnie w opłakanym stanie: na głowie kołtun, buzia porysowana, brudna poplamiona i podarta sukienka i ułamany jeden paluszek.
Najdłużej walczyłam z kołtunem na głowie , ale nie rozcieńczony płyn do płukania i odżywka dały jakoś radę.
Na buzi zostały jeszcze nie wielkie zarysowania, ale nie dałam rady ich usunąć, no i dostała nowe ubranko:)
a teraz przepis na róże karnawałowe i faworki;
20 dag mąki
3 żółtka
3-4 łyżki gęstej śmietany
szczypta soli
łyżka spirytusu lub innego mocnego alkoholu  albo octu
50 dag smalcu do smażenia lub innego tłuszczu , który preferujemy do smażenia (olej , planta)
Mąkę zmieszać ze śmietaną dodać żółtka szczyptę soli i alkohol. Wyrobić ciasto na jednolitą masę.
Ciasto powinno mieć konsystencję ciasta jak na makaron , czyli dość twarde.
W razie potrzeby można dodać maki (za rzadkie) lub śmietany (gdyby ciasto nie chciało nam się skleić)
Wyrabiamy dość kilkanaście minut , aby wprowadzić jak najwięcej powietrza .
Jest jeszcze jeden sposób na faworki aby były bardziej kruche i napowietrzone.
Robimy z ciasta kulę i walimy w nią walkiem tak aby uzyskać placek( nie musi być za cienki) , ów placek składamy na cztety i znów tłuczemy cisto na placek i tak dwa trzy razy.
Fajna metoda jak ktoś nas wkurzy i chcemy się odstresować :))
Teraz ciasto wkładamy do woreczka foliowego , żeby nam nie obsychało( róże i faworki robimy partiami)
Następnie kawałek ciasta wałkujemy bardzo cieniutko, tak żeby "prześwitywało"  czyli jak będziemy widzieć Przez nie słoje na naszej stolnicy jest ok. Jak  ciasto będzie za grube to nasze róze i faworki będą twarde, a maja się rozpływać w ustach:)
Teraz zaczynamy zabawę:)
Żeby zrobić różę musimy z ciasta wyciąć trzy krążki  różnej wielkości (szklanka, kieliszek do wina, kieliszek do wódki). Każdy krążek nacinamy w kilku miejscach po obwodzie , moczymy palec w białku , smarujemy nim środek największego krążka, nakładamy na niego średni  , smarujemy i na koniec najmniejszy.
Lekko dociskamy środek , żeby różyczka nam się nie rozpadła.
W między czasie wrzucamy nasz tłuszcz do gara ( niech się topi) szykujemy ręczniki papierowe do osączania różyczek . Gdy tłuszcz już jet gotowy do smażenia( robimy próbę temperaturową , wrzucamy kawałek ciasta, jeżeli szybko podpłynie i zaczyna się rumienić jest dobrze). Acha, włączamy wyciąg nad kuchenką , możemy też uchylić okno , jeśli temperatura na dworze ku temu sprzyja, wyrzucamy wszystkich z kuchni (oprócz pomagierów) i możemy smażyć nasze różyczki. Różę wrzucamy do gara "do góry nogami" i za chwilkę obracamy .Jak sie ładnie zarumieni wyjmujemy na ręcznik papierowy.
Jak już nam się znudzi robić różyczki , możemy przejść do faworków.
Wałkujemy ciasto , tniemy na paski wzdłuż i w poprzek , nacinamy na środku i jeden konie paseczka przewlekamy przez dziurkę:)
Smażymy
Usmażone róże i faworki posypujemy obficie cukrem pudrem i gotowe.
Na środek różyczek kładziemy kleks dżemu.
Doprowadzamy kuchnię do poprzedniego stanu. Co u mnie chwile trwa , bo ja strasznie bałaganię przy pieczeniu. Teraz możemy zrobić zdjęcie naszym wypiekom o ile w trakcie naszego sprzątania nie zniknęły w jakiś tajemniczy sposób.
Zdjęcie wstawiamy na bloga lub zostawiamy "ku pamięci " , bo nie wiadomo , kiedy będziemy miały następne natchnienie na robienie faworków:)
No i pora na odpoczynek:)
Nakładamy sobie ociupinkę( tylko ociupinkę ponieważ podczas smażenia pożerałyśmy z zamkniętymi oczami) powyższych specjałów , robimy sobie herbatkę, można też kieliszeczek nalewki i bierzemy dobrą książkę i nas już nie ma:))

Ps. Podżerałyśmy z zamkniętymi oczami , żeby nam serce nie stanęło na widok cholesterolu jaki jest w smalcu.
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę udanych różyczek.

12 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem tej laleczki. Jesteś czarodziejką!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to sie stalo ,ze nie widzialam ostatnio u Ciebie tej slicznotki.wyszla pieknie i na pewno jest Ci bardzo wdzieczna za tak wspaniale drugie zycie.Roze karnawalowe az pachna u mnie.Chyba wsiade w samochod i przyhjade do Ciebie aby ich pokosztowac.Caluski i milej lektury.Wlasnie zerkam co czytasz.

      Usuń
  2. Fredzia,laleczka przepiękna-zapewne dozgonnie będzie Ci wdzięczna za uratowanie życia:-) I pięknie ją ubrałaś! Wiem,że masz zamiłowanie do porcelanowych lalek-pamiętamy z Basią Twoją kolekcję:-)
    A "skazy" na buźce spróbuj potraktowac taką nawilżoną chusteczką dla niemowląt-Basia kiedyś popisała lalę długopisem (Karrramba!) i niczym nie mogłam zmyc,a chusteczka dała radę:-)
    Faworki wyglądają przepysznie!
    Pozdrawiam
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  3. Melu dzięki:))

    Moniko , ja lalkę doprowadzałam do "porządku" już po Twojej wizycie, a na faworki zapraszam , specjalnie dla Ciebie zrobię następne , bo te już "wyszły":)))
    Książkę jak przeczytam to Ci pożyczę , uśmiejesz się po pachy,rewelacyjna jest.

    Maju , w dalszym ciągu kocham porcelanowe laleczki i pluszowe misie:)
    Dziękuję za radę,może faktycznie te chusteczki dadzą radę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Laleczka jest prześliczna...urocza.
    Och róże...pamiętam i czuję ich smak,kiedyś często je robiliśmy:)A teraz wszyscy zabiegani i czasu brak na pyszności...
    Pozdrawiam ciepło*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za cudowna metamorfoza! Lalunia wygląda teraz jak nowa.Bardzo ładną zrobiłaś jej fryzurkę i sukienecza jest śliczna.
    Ja również kocham porcelanowe lalunie i mam ich kilka.
    Narobiłaś mi smaku na faworki,szczególnie te różyczki,takich jeszcze nie robiłam.Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację faworki trzeba zrobić!!!I może jakieś pączki!A lalka jest wspaniała - pięknie ją odnowiłaś!Pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Świetna lala:)) a faworki uwielbiam, chyba muszę zrobić:)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, ja też będę w sobotę szaleć z patelnią. Wszyscy u mnie uwielbiają faworki czyli chrust i dlatego muszę zrobić ich naprawdę dużo. Lala wygląda teraz jak mała księżniczka. Kreacja piękna, a na głowie to prawdziwy fryzjerski majstersztyk. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Laleczka po metamorfozie jest jak z bajki, cudowne.
    Słodkości, ach jak ja lubię faworki,,ale długo ich nie smażyłam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój syn uwielbia faworki.
    Chyba mu dziś zrobię, skoro przepis wypróbowany;)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, mateńko, ale bym pożarła takich tłustych różyczek. Najlepsze prawie prosto z gara, grubo oprószone pudrem.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń